Drogie Księżniczki,
witajcie po dwutygodniowej przerwie. W zeszły weekend nie miałam czasu na pisanie ponieważ miałam zaszczyt uczestniczyć w Mszy Prymicyjnej, a po niej w uroczystym przyjęciu. To był piękny czas i duchowe przeżycie.
Dzisiaj wracam do Was z kolejnym krokiem na naszej drodze. Tym razem tematem będzie modlitwa. Wiem, że czasami ten temat powoduje wyrzuty sumienia, że poświęcamy mało czasu Bogu, albo że może taka forma, którą wybieramy nie jest wystarczająca. Nie czuję się kompetentna, żeby w tym zakresie udzielać rad, ale poprosiłam o pomoc osobę, która w tej kwestii może powiedzieć coś więcej. W zamian otrzymałam jej osobiste świadectwo. Specjalnie dla nas, Księżniczek.
"+++
Ave Maria
Kilka słów o modlitwie
Nie wyobrażam sobie życia bez Jezusa. On nadaje sens mojemu
życiu i wszystkiemu, co robię. Bez Niego nie wiedziałbym kim jestem i po co
żyję. Jestem szczęśliwy w mojej bliskości z Jezusem. Za każdym razem, kiedy od Niego odchodzę: kiedy zaniedbuję modlitwę,
albo staje się ona „mechaniczna”, szybko odczuwam jakiś dziwny niepokój.
Zaczynam mi „czegoś” brakować, choć na początku zwykle jeszcze nie jestem
świadomy czego. Jest mi po prostu źle.
I wtedy znów wracam do Niego bardziej. Staram się o więcej ciszy i samotności, abym zobaczył co jest w moim sercu, abym usłyszał moje pragnienia i tęsknoty. To dla mnie bardzo ważne. I mówię Mu wszystko - tak po prostu wylewam przed Nim moje serce, najpierw w osobistej modlitwie, a potem w konfesjonale. W takich chwilach poświęcam też więcej czasu na czytanie Pisma Świętego. Słucham tego, co mówi do mnie Pan… I tak jest ciągle. Wciąż wracam do Jezusa, aby być bliżej, aby być z Nim bardziej. Nie umiem i nie chcę żyć bez Niego.
Jestem przekonany, że nie ma w życiu nic ważniejszego od modlitwy. Bo nie ma nic ważniejszego od relacji z Jezusem, od bliskiej z Nim więzi. To jest moje doświadczenie, ale to jest potrzeba i pragnienie serca każdego człowieka, bez wyjątku. I jeśli tego brakuje, to człowiek nie może być w pełni sobą, nie może być w pełni szczęśliwy. A zażyła więź i relacja z Jezusem buduje się i wyraża właśnie w modlitwie i przez modlitwę.
Każdy z nas jest inny i z każdą osobą Pan pragnie mieć szczególną, wyjątkową i niepowtarzalną relację. Dlatego nie trzeba „na siłę” próbować modlić się jak inni, ale trzeba szukać własnej drogi, którą Duch Święty mnie prowadzi. Trzeba próbować, badać i rozpoznawać, która z modlitw jest najdroższa mojemu sercu, która najbardziej mi pomaga jednoczyć się z Jezusem, jaka modlitwa mnie prawdziwie przemienia: napełnia pokojem, prowadzi do kochania innych w konkretnych czynach codziennego życia.
Ważne jednak, aby nie pozostać tylko na przestrzeni subiektywnych odczuć i emocji. Koniecznie trzeba pić z czystych i sprawdzonych źródeł łaski. Chodzi tu przede wszystkim o sakramenty. Ale żeby owocnie i z wiarą czerpać z tych źródeł, żeby prawdziwie spotykać w nich Pana, trzeba także karmić się słowem Bożym, czytać dzieła świętych, adorować Jezusa w Najświętszym Sakramencie, modlić się na różańcu, rozważać Mękę Jezusa… To są pewne środki. Pij z tych źródeł na miarę swoich możliwości. Ale pamiętaj, że nie one są celem i nie trzeba, aby było wszystko i zawsze. Celem jest Miłość. Idzie o to, abyśmy spotykali Jezusa, doświadczali Jego Miłości i sami byli przemieniani w Jezusa - Miłość.
Jeszcze jedno słowo - wierność. Ona jest kluczem. Trzeba mieć wyznaczony czas dla Pana i być mu wiernym niezależnie od nastroju, wielości innych zajęć, czy jakichkolwiek innych powodów. Czasem może i trzeba będzie skrócić jakąś modlitwę, ale nigdy z niej nie rezygnuj. Bo jeśli dziś zrezygnujesz z modlitwy z ważnego powodu, to jutro zrezygnujesz z niej z byle jakiego powodu, a potem łatwo porzucić ją nawet nie zastanawiając się, czy jest jakiś powód."
Pozdrawiam Was i pamiętam w modlitwie
Księżniczka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz