niedziela, 10 czerwca 2018

Być kobietą pewną siebie_cz. V

Drogie Księżniczki,

zastanawiałam się o czym ma być dzisiejszy post i stwierdziłam, że będzie o asekuracji.

Każda z nas w swoim życiu dostawała mnóstwo zaproszeń na różne wydarzenia. Bywały wśród nich takie, które zawierały treść "z osobą towarzyszącą". Jeśli mamy męża, narzeczonego, chłopaka no to problem rozwiązany, jeśli nie mamy to możemy zabrać przyjaciela czy kolegę. Ale bywa tak, że ci, których widziałybyśmy w tej roli są zajęci (w ten czy inny sposób), a pozostali... cóż, nie czujemy się w ich towarzystwie na tyle dobrze, żeby spędzić z nimi więcej czasu niż to konieczne.

Inna sytuacja, szukamy chętnej koleżanki, przyjaciółki, żeby z nami gdzieś wyszła. Albo po prostu drugiej, znanej nam osoby. Bo we dwie/dwoje raźniej, bo będzie się do kogo odezwać... wiadomo.

Kilka lat temu mój dobry kolega, kiedy rozmawialiśmy na podobny temat, powiedział mi, że on często lubi iść w nowe miejsca sam. Kiedy idzie z drugą osobą, to ma właśnie taką asekurację. To znaczy, że nie musi przejmować się jakoś innymi osobami, bo obok niego jest ktoś, kto go zna i nie będzie czuł się ani samotnie ani niepewnie. Natomiast kiedy idzie sam, to automatycznie musi nastawić się na to, że będzie musiał porozmawiać z obcymi osobami, może do nich zagadać, może wywrzeć na nich odpowiednie wrażenie. Będzie musiał się otworzyć na nowe znajomości, ale dzięki temu nawiąże nowe kontakty. Nie będzie miał zasłony w postaci drugiej osoby. 

Zapamiętałam te słowa i muszę przyznać, że wielokrotnie, kiedy miałam obawy przed wejściem gdzieś w towarzystwo samotnie, to wówczas przypominałam sobie o nich. W ten sposób poznałam mnóstwo fantastycznych ludzi, z którymi, będąc w towarzystwie kogoś znajomego, pewnie nawet nie nawiązałabym rozmowy. Co więcej, nawet kiedy jestem w większym gronie znajomych, a mam okazję do poznawania nowych ludzi, staram się to robić. Nie trzymam się "moich" tak kurczowo. Wymaga to ode mnie odrobiny odwagi, dystansu do siebie i swoich słabości, ale ci "obcy" okazują się najczęściej uroczymi ludźmi, w których towarzystwie można poczuć się swobodnie i miło spędzić czas.

No i czego mamy się bać, skoro nasz Ojciec Niebieski towarzyszy nam przez cały czas a wraz z Nim moc Ducha Świętego? 


Oczywiście, my kobiety, nie powinnyśmy mieć takiej śmiałości i swobody, na jaką mogą sobie pozwolić mężczyźni. Nie w każde miejsce i towarzystwo wypada nam się "wciskać". Zresztą mężczyznom też nie. Ale zachowując naszą godność i pełnię kobiecej wrażliwości i empatii bądźmy otwarte na ludzi, którzy nas otaczają.

Pozdrawiam Was serdecznie i pamiętam w modlitwie
Księżniczka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz